Zrobiło
się ciepło. Słoneczko przyświeca nam na twarze, ptaki cudnie ćwierkają,
wokół roznoszą się zapachy wiosny. Takie, które lubię. Takie, które
włączają we mnie to "coś", co ja nazywam po prostu szwędaczem.
Najchętniej spakowałabym plecak i ruszyła przed siebie. Uwielbiam
oglądać i zwiedzać coś, czego jeszcze nie widziałam na własne oczy. I
niekoniecznie muszą to być zabytki na wielką skalę. Te bardziej
zapomniane i opuszczone przez turystów miejsca również mnie przyciągają.
Ostatnio
postanowiłam odwiedzić miejsce w moim mieście, gdzie zwykle tylko
przejeżdzałam samochodem. W tle widziałam jakąś wieżę, nie zdając sobie
sprawy, że to zabytek Bostonu. Wyszukałam jednak w internecie informacje
na jej temat i postanowiłam wyruszyć na piechotę razem z moim P.
Szliśmy około 2 godzin, ale warto było.
Hussey
Tower, bo o niej mowa to dawny dom dworski Sir Johna Husseya. Została
zbudowana około 1450 roku przez Rycharda Benyngton. Wykonana jest w
całości z czerwonej cegły i była pierwotnie częścią dużego dworu, w tym
kuchni, stajni i dużej stróżówki.